poniedziałek, 19 grudnia 2011

AKITA INU

AKITA INU

Zwierzę obdarzone wrażliwością i inteligencją wskazującą, że nie są mu obce wyższe stany ducha. Ludzie neolitu, Egipcjanie, Grecy, Persowie, a zwłaszcza Hindusi wierzyli, że zwierzęta posiadają duszę. Istniało przekonanie, że podobnie jak człowiek, wyżej zorganizowane zwierzęta posiadają również dusze a wszystkie one emanują z Duszy Świata. Nie są moim celem rozważania teologiczne ale... niżej podane fakty na pewno prowokują do refleksji.


Na tokijskim dworcu Shibuya stoi pomnik psa, akita inu, który wyraża hołd wartościom, których na ogół nie przypisuje się zwierzętom. Hachiko, tak nazywał się ten pies, swoją szlachetnością i rzadko spotykaną u ludzi wiernością, na pewno przewyższał ogromną większość "władców świata". Profesor Uniwersytetu w Tokio, dr Wuno wracał do domu zawsze pociągiem o godzinie 18 i codziennie był "odbierany" przez swojego psa. Pewnego dnia, wieczorem, 1925 roku, Hachiko nadaremnie czekał na powrót pana, który umarł w miejscu pracy. Pies czekał całą noc. Przez kolejne dziewięć lat, co wieczór, punktualnie biegł na dworzec w nadziei, że jego ukochany pan pojawi się. Kres tych oczekiwań wyznaczyła śmierć Hachiko w 1934 roku.

Inna autentyczna opowieść inaczej nieco podkreśla niepospolitość i dzielność rasy akita inu. W 1957 roku grupa japońskich polarników wyruszyła na podbój bieguna południowego. Towarzyszyły im, jako siła pociągowa, wspomniane psy. Niesprzyjające warunki przesądziły o konieczności przerwania ekspedycji. W lodach Antarktydy pozostawiono cały sprzęt i 20 akit. Wywołało to ogromne oburzenie miłośników zwierząt na całym świecie. Po trzech latach podjęto nową wyprawę. W dawnym obozowisku znaleziono 12 z pozostawionych 20 psów, były zdrowe i w dobrej kondycji. Jednoznacznie stwierdzono, że aby przeżyć musiały polować na foki i inne zwierzęta polarne, w promieniu nawet do 100 km od obozowiska.

Dla uczczenia tych psów, cesarz Hirohito kazał wznieść koło wieży telewizyjnej w Tokio pomnik, odlanych z brązu, naturalnej wielkości 12 akit. W 1978 roku pisarz japoński Naomi Uemura samotnie zdobył biegun północny. Oczywiście współudziałowcami sukcesu były psy. Pierwotnie, głównym przeznaczeniem akit był ich udział w polowaniu na niedźwiedzie i jelenie ale także szeroko pojmowane stróżowanie i ochrona. Były też używane do walk psów (zakazanych w 1908 roku).

Losy psów w historii Azji układały się niezbyt ciekawie. Na przypomnienie zasługuje napewno japoński cesarz Tsunagosaki, który urodził się pod znakiem psa i stąd zapewne brał się jego szczególny sentyment do tych zwierząt. Otoż wydał on szczególne prawa: za zranienie lub zabicie psa groziło więzienie lub kara śmierci. Psy w typie dzisiejszego akity uważane były za skarb narodowy i swoistą wizytówkę, zwłaszcza zamożnych rodzin. Społeczna pozycja rodziny określona była "hierarchią smyczy", której barwa, rodzaj i sposób zakładania były symbolem statusu.

Obecnie można mówić o pewnych tendencjach do "europeizacji" stosunku do psów w Japoni ale jest to daleka jeszcze droga. Typowy akita żyje w kenelu i nie ma na co dzień kontaktu z domownikami. Najważniejszy jest sukces wystawowy i cena sięgająca kilku tysięcy dolarów... Nie mniej Japończycy są dumni ze swojej rasy, która uważana jest za symbol dobrego zdrowia. Wyrazem tego jest fakt, że w 1931 roku japońskie ministerstwo wychowania ogłosiło akita inu japońskim dziedzictwem kultury. Wiąże sie to ze wspomaganiem finansowym hodowli przez rząd a każda nagrodzona na wystawie akita podlega ochronie rządu.

Sięgając wstecz, ciężkie czasy dla psów nastały w Japonii podczas II wojny światowej. Psie futra były surowcem do produkcji kurtek wojskowych. Ominęło to jedynie owczarki niemieckie, które same służyły w wojsku. Wielu hodowców i właścicieli psów, chcąc je ocalić - robiło krzyżówki z owczarkami niemieckimi. Miało to swoje konsekwencje w zauważalnym pogmatwaniu czystości rasy. Znaczna część akit (zwłaszcza linii DEWA, która charakteryzowała się widocznymi akcentami owczarków i mastifów), została po wojnie wywieziona przez wojskowych amerykańskich do Stanów. Osobne założenia hodowli i oczekiwania, podobnie jak w wielu innych rasach psów, dały w efekcie odmianę amerykańską akity, która obecnie, ze względu na znaczne różnice w stosunku do wyjściowej, czystej rasy, jest zupełnie innym psem o odrębnym standardzie, zakwalifikowanym jako rasa pokrewna psom molosowatym i pasterskim.

W Japonii nie akceptuje się psów z czarną maską, traktując ten akcent jako pozostałość krzyżówek z owczarkami niemieckimi. Z innych różnic cechujących amerykańską odmianę omawianych psów wymienić należy: większy wzrost, mocniejszą kość, silnie wykształcone fałdy czołowe, nieznaczne podgardle, zbyt krótki lub zbyt długi włos, ogon w trzech czwartych długości całkowicie bądź podwójnie zakręcony, noszony nad grzbietem lub skręcony na bok. Ogon w kształcie sierpa lub nie skręcony stanowi błąd eliminujący dużego japońskiego psa. Biało-szare czy łaciate umaszczenie, tolerancja zgryzu cęgowego oraz braku zębów (dwóch P1 bądź M3) też stanowią zasadniczą różnic pomiędzy w/w rasą a akita inu.

Pomimo bardzo starych korzeni, europejskie FCI uznało rasę dopiero w 1964 roku. Standard nr 255b z 1999 roku zalicza akitę do grupy szpiców. W Japonii żyje obecnie ponad 100 tys. akit, około tysiąca z nich to psy rude, pozostałe to psy białe lub pręgowane. Egzemplarze o innym umaszczeniu nie są już wystawiane i preferowane w hodowli w przeciwieństwie do Ameryki gdzie umaszczenie łaciate cieszy się dużą popularnością. Ważnym akcentem umaszczenia naszego bohatera (z wyjątkiem białych), jest "urajiro" tzn. białe rozjaśnienie po bokach kufy, na policzkach, spodniej stronie żuchwy, szyi, piersi, tułowia i ogona jak również wewnętrznej stronie kończyn. Wielkość: psa i suki - odpowiednio: około 67 cm i 61 cm.

Akity nie są psami "miękkimi". Mają swoje zdanie. Poprzez umiejetne postępowanie można uzyskać jednak bardzo sympatycznego psa do towarzystwa a jego aparycja, spostrzegawczość i siła, zarówno fizyczna jak i osobowości zapewni nam komfort bezpieczeństwa.

Jan Borzymowski

Akita Amerykańska-Duży Japoński Pies

Akita Amerykańska
Duży Japoński Pies (akita typ amerykański)

Akita Amerykańska Akita Amerykańska



Charakter Dużego Japońskiego Psa (akity w typie amerykańskim)

Jako psy- towarzysze Samurajów i Szogunów, uchodziły za odważne i nieustraszone. Sama ich postawa powodowała, że niejednokrotnie odstraszały obcych ludzi. Psy wykorzystywane były również w trakcie polowań na zwierzynę. Obecnie są doskonałymi psami- towarzyszami, spełniają rolę psa stróżującego, a także psa do zaprzęgu. Do dzisiaj odwaga i wierność są nieodłącznymi elementami ich charakteru.

Duże japońskie psy mają bardzo specyficzną osobowość, więc nadają się dla ludzi spokojnych a jednocześnie zdecydowanych. Twarde wychowanie tych psów, w zależności od skłonności, może spowodować bojaźliwość lub też agresję. Najwięcej osiągnie się poprzez przyjazne, cierpliwe i konsekwentne wychowanie. Jeśli się z tego zrezygnuje, będzie próbował przejąć przywództwo w swoim stadzie (będzie próbował podporządkować sobie również członków rodziny), ponieważ należy do psów dominujących.

Akita Amerykańska Akita Amerykańska

Pomimo tego djp są bardzo inteligentne, dają się zręcznie wyszkolić np. w zakresie psich sportów. Przy wywieraniu presji stają się uparte, gdyż uległość jest im obca. Tylko uprzejmością i cierpliwością osiągnie się zamierzony cel, jak wszystko zresztą u tej rasy. Akita Amerykańska doskonale nadaje się np.: na psa- ratownika i dobrze sprawdza się podczas poszukiwań ludzi uwięzionych przez lawinę górską. Ta praca jest dla nich wartościową odmianą. Przy stale powtarzających się jednakowych ćwiczeniach- odmówi w końcu współpracy.

Poza tym nigdy nie można być pewnym w 100%, że posłucha, nawet wtedy, gdy pies tej rasy jest dobrze wychowany. Skoro akita nie jest gotowa poddać się innym psom, z dużymi tak samo jak ona dominującymi psami, może mieć kłopoty. Małe psy będzie natomiast najczęściej ignorować. Pierwotnie, jako psy myśliwskie, istniała jeszcze znacznie silniej rozwinięta w nich skłonność do polowań. Na obszarach leśnych bogatych w zwierzynę lepiej zrobimy trzymając swojego szpica na smyczy.

Piękna sierść tych psów, złożona jest z dwu warstw (sierść i podszerstek) i jest bardzo łatwa w pielęgnacji. Tylko podczas zrzucania włosa (linienia), dwa razy w roku, musi być codziennie wyczesywana i wyszczotkowana.

Pomimo tego, że akity japońskie i amerykańskie mają takie samo pochodzenie, ich odmiany kształtowały się w różnych warunkach. W Stanach Zjednoczonych są obecnie hodowane akity silne, o silnym kośćcu i spokojne. W Japonii, w latach 60-tych zgodnie z panującą wówczas modą, ukierunkowano ich hodowlę na uzyskanie egzemplarzy małych, zgrabnych i o drobnej budowie. Wskutek powstałych różnic w obu typach tych psów, postanowiono klasyfikować je jako:

* Akita- Inu (akity japońskie), zaliczane przez Związek Kynologiczny do grupy V
* Duże Japońskie Psy (akity amerykańskie), zaliczane do grupy II

Duży Pies Japoński, jak każdy szpic, to wielki indywidualista. Jest bardzo pewny siebie, bywa uparty i władczy. Jeżeli od wczesnego szczenięctwa jest właściwie prowadzony, wówczas dla przewodnika i jego rodziny jest łagodnym, serdecznym i wylewnym przyjacielem. Względem obcych pozostaje nieufny, powściągliwy, nieskory do zawierania bliższych znajomości, co powoduje, że idealnie nadaje się na stróża. Nie jest przy tym hałaśliwy. Osoby obce, wpuszczone przez opiekuna, będzie obserwował nie spoufalając się z nimi, gotowy zaatakować w chwili zagrożenia. O ile nie sprowokowany jest zrównoważonym, nie wykazującym zbyt gwałtownych reakcji psem, w walce- zawzięty, bezwzględny i nie do powstrzymania.

Akita Amerykańska

Przy nieumiejętnym prowadzeniu może, a ma ku temu predyspozycje zarówno fizyczne jak i psychiczne, zdominować opiekuna. Dlatego szkolenie z zakresu posłuszeństwa należy rozpocząć już w okresie szczenięctwa, albowiem są to psy dominujące. Raz zdobytą pozycję dominanta będą starały się wszelkimi sposobami utrzymać, co może być bardzo niebezpieczne dla każdego, kto będzie chciał go tej pozycji pozbawić. W związku z powyższym djp nie nadaje się dla osób starszych, słabych fizycznie, a także zbyt władczych, uległych czy nerwowych.

Typową cechą rasy jest ogromne przywiązanie psów do właścicieli, czego na co dzień może doświadczyć każdy, kto wybrał sobie psa tej rasy na towarzysza.

Początkowo wykorzystywano je, jako psy myśliwskie do polowania na dziki, jelenie a nawet groźne, czarne niedźwiedzie. Ceniono je za ich upór, zawziętość i bezwzględność w walce, a także pasję łowiecką. Polując na niedźwiedzie, pracowały zwykle w parach, pies-suka. Najpierw osaczały zwierze, zataczając wokół niego kręgi. Kiedy niedźwiedź podnosił się na tylne łapy, pies atakował bok zwierzęcia, zaś suka w tym samym czasie, wgryzała się w gardło. Walka odbywała się w zupełnej ciszy. Częstokroć jednak zdarzało się, że psy ginęły od uderzenia łapami niedźwiedzia. Jedno ze źródeł donosi, że w Colorado (USA) para psów po 30-sto minutowej walce powaliła 400 kg niedźwiedzia grizzli.

Stare źródła przedstawiają akita , jako psy, które pomagały rybakom w połowach. Psiak siadał zwykle obok swego pana na skale, prawie metr nad lustrem wody i obserwował zachowanie ryb (pstrągów i łososi) w pobliżu brzegu. Kiedy ta podpływała blisko brzegu, pies na komendę, wskakiwał do wody, żeby ją złapać i przynieść swemu panu. Przy skoku z takiej wysokości pies zmuszony był nurkować w wodzie częstokroć na głębokość nawet do 1 metra. Jak podają przekazy, przeciętna skuteczność takiego łapania ryb, wynosiła ok. 60-70 %. Psy te podobno pomagały także przy wpędzaniu ryb do sieci, ale jak dotąd nie natrafiłam na udokumentowany opis sposobu, w jaki to robiły, więc tylko o tym nadmieniam.

Te z natury ciche psy pracowały także jako psy stróżujące, chroniąc żywy inwentarz przed dzikami. Rasę tę ceniono również za niezwykłą wierność opiekunowi. Z czasem, w miarę wzrostu ich popularności, akita- znany ze swej siły i ostrości, stał się popularnym zawodnikiem walk psów, szczególnie w rejonie Kazuno i Senboku. Walki były przedmiotem licznych zakładów, zaś zainteresowanie nimi tak duże, że wprowadzono nawet mistrzostwa. Takie powodzenie tego krwawego sportu możliwe było dzięki temu, że psy te wykazują potencjalną skłonność do dominacji, szczególnie względem innych psów, zaś w walce są szybkie, zawzięte i nie do powstrzymania. Zwykle walki odbywały się na małych wybiegach otoczonych siatką. Ich powierzchnia wynosiła około 40-50 metrów kwadratowych, przy wysokości ponad dwóch metrów. W każdym przypadku walka kończyła się śmiercią jednego z psów. Powodowało to wzrost agresji u zwycięzcy w miarę zwiększania liczby pokonanych przeciwników.

( część materiałów podaję za p. L. Gąsiorek: www.strony.wp.pl/wp/djp)

Akita Amerykańska

Historia rasy

Podczas poszukiwania informacji na temat rasy, na jednej ze stron www znalazłam interesującą wzmiankę. Dotyczyła ona pochodzenia akit. Określała, iż psy te należą do jednej z najstarszych ras świata. Znaleziono bowiem rysunki wyryte w skałach z ich podobizną wyglądające jak współczesne akity, które pochodziły sprzed 5.000 lat.

Dokładne pochodzenie i rodowód rasy pozostają po dziś dzień nieznane. Jedna z koncepcji głosiła, że rasa powstała w XVII w. Żyjący na wygnaniu, w prowincji Akita, w północnym rejonie wyspy Hoshu, japoński arystokrata, postanowił wyhodować odważnego, silnego psa myśliwskiego. Wyhodowany pies był jednak mniejszy od dzisiejszej akity. Były to psy elitarne. Jedynymi właścicielami i hodowcami akit mogli być tylko japońscy shoguni. Sposób opieki nad psami tj. zarówno pielęgnacja, jak i żywienie, był opisany w ściśle przestrzeganych i chronionych dokumentacjach. Świadczy to o dużym poważaniu, jakim cieszyły się psy tej rasy. Stanowiły wielką wartość, można by rzec, cieszyły się swoistym kultem, jaki nie oddawano żadnemu innemu psu.

W XIX w zaczęto wykorzystywać akita do walk psów. Pod koniec XIX wieku (około 1897 r.), chcąc uatrakcyjnić przebieg "zawodów" rozpoczęto krzyżowanie akit z innymi japońskimi psami bojowymi m.in. tosa inu. Rezultatem takiej krzyżówki było uzyskanie agresywnego psa o imponujących rozmiarach. Doprowadziło to niemal do wyginięcia akit. W obronie czystości rasy wystąpił burmistrz miasta Odate, Mr Shigeie Izumi. W 1900 r. dwa psy tej rasy zostały zaprezentowane Imperatorowi Taisho, zaś w 1914 r. na wystawie Taisho. Opinia publiczna poparła ruch na rzecz obrony czystości rasy i już w 1919 r. zatwierdzono ustawę o zachowanie czystości rasy. W rok później Dr Shozaburo Watase dokonał na terenie Odate przeglądu pogłowia psów, jednakże na skutek dużej liczby różnych rodzajów psów nie był on w stanie wyodrębnić psa, który zachowałby właściwe dla rasy cechy. Wyniki przedstawione zostały w pracy "Pochodzenie Psów Japońskich", a także na Zebraniu Towarzystwa Zoologicznego w 1922 r. Ponownie powrócono do tego tematu w pracy "Historia utrzymania czystości rasy psów japońskich" Mr Hiroshi Saito.

W 1927 r. opracowano standard Akiho. W roku 1931 ponownie przeprowadzono przegląd pogłowia psów pod przewodnictwem Dr Tokio Kaburagi, zaś w 1931 r. zmieniona została nazwa na Akita dog. Do hodowli wykorzystano psa King-Go, sukę Matsukaze Pan Shigeichi Izumi, suki Pana Ichinoseki, suki Pana Aoyagi, Psy i suki Pana Tatayama.

Kres walkom psów został położony w 1931 r., kiedy to oficjalnie uznano akitę za "narodowego psa Japonii", zabraniając jednocześnie wywozu tych psów z Japonii. Podczas II Wojny Światowej rasa nieomal wyginęła. Dlaczego? Otóż z powodu wielkich braków żywności, każdą osobę dokarmiającą psa uznawano za zdrajcę. Utrzymanie tak dużych psów było zbyt kosztowne i nie mogło się odbywać kosztem życia czy zdrowia ludzkiego. Psy wykorzystywano na mięso i skóry. Wojnę przetrwało około tuzina psów tej rasy. Powojenna hodowla była także trudna, gdyż niedożywione psy słabo się rozmnażały, wiele padło na nosówkę i inne psie choroby, wiele było obciążonych wadami rozwojowymi .

Pierwszym psem sprowadzonym do Stanów Zjednoczonych był podarowany Pani Hellen Keller w lipcu 1937 r. od Pana Ichiro Ogasawara (późniejszego przewodniczącego Akiho) pies Kamikaze-Go (Pana Takichi Takahashi), który jednak padł wkrótce na nosówkę. W dwa lata później Pan Ogasawara podarował Hellen Keller kolejnego psa Kenzan-Go, starszego brata Kamikaze-Go, urodzonego w domu Pana Eijiro Kanazawa z Odate. Po wojnie wzrosła popularność akit na arenie międzynarodowej. Przyczynili się do tego żołnierze amerykańscy, którzy wracając do kraju przywozili ze sobą te wspaniałe psy.
W tym czasie pies Kongo-Go wygrał wystawę JKC zaś pies w podobnym typie wygrał na pokazie Akihoco spowodowało wzrost zainteresowania tą rasą szczególnie od końca lat 40-tych do połowy 50-tych. Psy lini Kongo-Go były duże, mocno zbudowane i majestatyczne, jednak ich wygląd odbiegał od tych, którymi zainteresowali się hodowcy japońscy. Z czasem wygląd zewnętrzny akit promowanych w Stanach Zjednoczonych odbiegł od wyglądu tych hodowanych w Japonii.

Akita to symbol psiej wierności-na dobre i złe. Są to psy "zakochane" w swoich właścicielach, wierne im do końca. Przykładem tego może być historia Hachi-Ko, psa dzięki któremu świat dowiedział się, że istnieje stworzenie (niestety nie człowiek, a pies), dla którego pojęcie miłości, oddania i wierności to nie puste słowa, a sens życia.


Akita Amerykańska

Hachi-Ko

Hachi-Ko, szczeniak rasy akita inu, urodził się w 1923 r. Jego właścicielem był profesor tokijskiego uniwersytetu, Eisubaro Ueno. Otóż, gdy Hachi-Ko wyrósł nieco z wieku szczenięcego, jego zwyczajem stało się codzienne odprowadzanie swego pana na mały placyk przed stacją Shibuya. Powracał tego samego dnia, około godziny czwartej po południu, aby powitać powracającego z pracy pana. Każdego dnia pan i pies, bez względu na pogodę, rozstawali się i witali na placu przed stacją. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zakłócić harmonii, jaka panowała pomiędzy nimi. Jednakże w 1925 roku, kiedy to pies miał 18- miesięcy, Hachi-Ko, jak zwykle pożegnał swojego pana wsiadającego do pociągu, lecz na próżno wypatrywał jego powrotu o czwartej po południu. Otóż Eisubaro Ueno zmarł w miejscu pracy. Wiedzieli o tym wszyscy, ale nikt nie potrafił, nie umiał wytłumaczyć tego psu, który powracał codziennie na placyk przed stacją, wypatrując w drzwiach dworca ukochanego pana. Trwało to 9 lat, aż do śmierci psa. Codziennie, przez ten okres, pies powracał na miejsce, w którym pożegnał pana po raz ostatni. Życzliwi ludzie opiekowali się nim i żywili go, on jednak wszystkie oznaki troski przyjmował z całkowitą obojętnością. Nikt nie potrafił zastąpić w jego psim sercu Eisubaro Ueno. Hachi-Ko stał się sławny, dzięki artykułowi ,który ukazał się w prasie 4.10.1932 r. pt.: "Wzruszająca historia starego psa", zaś na cześć jego honoru i oddania postawiono mu pomnik z brązu wykonany przez japońskiego rzeźbiarza Teru Ando.


Kolejnym przykładem tak niezwykłego oddania człowiekowi jest historia 12 psów rasy akita inu, które brały w 1957 r. udział w ekspedycji naukowej na biegu południowy. Trudne warunki atmosferyczne przeszkodziły w tej wyprawie i naukowcy japońscy byli zmuszeni do powrotu z połowy trasy. Jednakże w miejscu, do którego dotarli pozostawili część sprzętu i psy. Powrócili po 3,5 roku. Możemy sobie wyobrazić ich zdziwienie, gdy na miejscu powitały ich (w pełnym komplecie) psy. Przeżyły wszystkie, dzięki niesamowitej dla innych ras, wręcz niemożliwej, umiejętności przystosowywania się do różnych, nawet bardzo trudnych warunków środowiska. Żywiły się tym, co znalazły na brzegu odległego o kilkaset kilometrów oceanu. Stale jednak powracały w to miejsce, gdzie pozostawili je na pastwę żywiołów ludzie. Czekały na powrót tych których kochały. W porcie lotniczym Tokio postawiono pomnik dla 12 psów, które przeżyły ekspedycję z 1957 r.


Legendy

Przeglądając dostępne źródła natknęłam się na ciekawą wzmiankę, dotyczącą sposobu prezentacji psów tej rasy. Otóż psy prowadzano zazwyczaj na kolorowych, plecionych z bawełny smyczach, które w zależności od rangi posiadacza psa były dodatkowo przeplatane srebrną lub złotą nitką. Kolor takiej smyczy musiał ponadto współgrać z umaszczeniem psa.

Japońska literatura przedstawia akitę jako psa starego i rodzimego, z posiadaniem którego wiązały się określone wierzenia. Ten kto nie mógł pozwolić sobie na tego psa (mogła je posiadać arystokracja) musiał zadowolić się jego podobizną. Małe posążki z drewna, przedstawiające akitę, wykonywane przez japońskich rzeźbiarzy, stanowiły atrakcyjne, świąteczne podarki przynoszące szczęście. Były symbolem posiadania. Wiązały się z nimi określone wierzenia przekazywane z pokolenia na pokolenie. I tak, otrzymywała je narzeczona w dzień ślubu, dla niej była to maskotka przynosząca szczęście. Posążek akity, położony zaś przy rodzącej kobiecie miał zapewnić bezproblemowy przebieg porodu. Podarowany niemowlęciu, mały posążek był symbolem późniejszej siły, zdrowia i inteligencji obdarowanego. Figurka zawieszona nad kołyską dziecka miała go chronić przed złymi snami.

Akity uważane były za narodowe psy Japonii, których istnienie w okresie II wojny światowej było zagrożone. Rasa była na wyginięciu. Po 1945 roku akity, jako specyficzne "prezenty" od Japończyków, trafiały do Stanów Zjednoczonych. Tam zaczęły tworzyć się różnice w typie akit tam hodowanych i rozmnażanych, a akitami japońskimi. Różnice dotyczyły budowy jak i umaszczenia psów. Do końca '99 roku w zasadzie możliwe było rozmnażanie obu typów tzn. dobierając akitę w typie japońskim z akitą w typie amerykańskim. Obecnie, po podziale, taki dobór par jest niedopuszczalny ze względu na różną kwalifikację obu ras.



Dlaczego Akity i Duże Japońskie Psy?

W grudniu 1999 roku Związek Kynologiczny dokonał podziału Akit na:

* akity w typie japońskim oraz
* akity w typie amerykańskim, które nazwano Dużymi Japońskimi Psami


powyższy materiał podaję gł. za p. L. Gąsiorek
tłum. z ang. Anna Głowacka

AIREDALE TERRIER

AIREDALE TERRIER

Kraj pochodzenia: GB (Anglia)
Wysokość w kłębie: psy: 58-62 cm, suki: 55-59 cm


HISTORIA RASY
Miłośnicy rasy zwą go "najlepszym z psów", a wszelka bibliografia powtarza określenie "król terierów". Na miano to zasłużył sobie nie tylko ze względu na swoje rozmiary. Airedale terrier jest - jak niemal wszystkie teriery - formalnie rasą brytyjską, ściślej angielską. Etymologia nazwy nie budzi wątpliwości: Aire – to nazwa rzeki, dale – to dolina. Ta rzeka i jej dolina leżą w hrabstwie York. Airedale nie jest rasą starą: jak większość współczesnych ras ukształtował się w XIX w. Jego przodkiem był duży szorstkowłosy ogar angielski używany do polowań na wydry (rasa rzadka, ale do dziś istniejąca), a także wygasły staroangielski black-and-tan terrier. Gdy u dzisiejszego airedale pojawia się czasami duże, ciężkie, "flakowate", nisko osadzone ucho – mówi się, że to "spadek po otterhoundzie". Gdy i dziś zdarza się czasami, że dorosły airedale pozostaje czarny-podpalany (zbliżony kolorem do rottweilera czy dobermana) – mówi się, że jest to "spadek po black-and-tan terrierze".

UŻYTKOWANIE
Przodkami airedale t. były zatem psy myśliwskie – nie dziwić się więc należy, że i on sam może być doskonałym wielostronnym psem myśliwskim, lubiącym każdy teren. Może aportować ostrzałki, tropić i płoszyć, a nawet wystawiać. Jako dzikarz zanadto ufa swojej sile i nie zawsze osacza, czasami wręcz atakuje. Będąc psem dużym, a więc siłą rzeczy nie tak zwrotnym jak jagdterrier lub foksterier, narażony jest w większym stopniu na szable odyńca czy kły lochy. Niewielu myśliwych poluje obecnie z airedale t. – ale ci, którzy to czynią, chwalą go sobie.
Współczesny airedale jest psem wystawowym, ale zalicza się do wszechstronnie użytkowych. Jego talenty pozwalają mu być psem obrończym, przewodnikiem ociemniałych, psem meldunkowym w armii. W obu wojnach światowych służył w armiach angielskiej, amerykańskiej i kanadyjskiej.


PSYCHIKA
Airedale terier jest nie tylko luksusowym psem, którym można popisać się na wystawie. Jest także uroczym zwierzęciem domowym. Wielka miłośniczka tej rasy, Angielka, pani Irene Hayes tak oto pisze o "królu terierów": "Wielu ludzi uważa, że psy tej rasy są za duże, aby trzymać je w mieszkaniu. Ja się z tym poglądem nie zgadzam. Airedale sprawia znacznie mniej kłopotu, niż przedstawiciele niejednej z małych ras (…). Jeśli ma swoje miejsce – pozostanie na nim. Jeśli przypadkowo znajdzie się na twojej drodze – będzie miał do ciebie takie zaufanie, że pozwoli ci przejść nad sobą nie przeszkadzając ci w tym i nie wykonując żadnego ruchu".

W terenie zmienia się nie do poznania. Pełen temperamentu, reaguje błyskawicznie na każdy bodziec. Zdarza się, że pochłonięty np. tropieniem lub zabawą zapomina na chwilę nawet o swoim panu. Jest na ogół przyjaźnie usposobiony do innych psów, jednak zaczepiony potrafi doskonale walczyć będąc silnym, szybkim i zwrotnym jak na psa tej miary.

HISTORIA HODOWLI
Pierwsze wzmianki o tej rasie pochodzą z lat 1860-tych. Wówczas airedale znany był jako waterside terrier, working terrier lub bingley terrier. W 1888 r. zarejestrowano airedale t. nr 1: był to pies, "Airedale JERRY". Po raz pierwszy airedale zaprezentowane zostały na wystawie w Birmingham. Potem rozwój rasy następuje błyskawicznie. W wieku XX pojawiają się sławne psy i sławne angielskie hodowle: Rural, Westhay, Tycroit, Siccaway. Tuż po wojnie za najwspanialszego airedale uchodzi Riverina RE UNION, dziadek późniejszego zwycięzcy CRUFTA, a także przepiękna suka, Riverina ENCORE. W 1961 roku airedale zwycięża w wyborze "Best In Show" na CRUFTcie. To wielkie święto dla miłośników rasy. Tym zwycięzcą jest niezapomniany Riverina TWEEDSBAIRN. Po dwudziestu pięciu latach (1986) sukces TWEEDSBAIRNA powtórzyła piękna Ginger CHRISTMASS CAROL („EMMA”) – włoska championka z hodowli współpracującej ze sławną angielską hodowlą Jokyl.

Znakomite airedale t. pojawiają się w Stanach Zjednoczonych. Największe zasługi w hodowli położył tam importowany z Anglii Ch.Bengal SABU, reprezentant głośnej hodowli pani Harmsworth. Z nowszych, nowszych obecnie wiodącej linii angielskich i amerykańskich należy wymienić Starguj, Florac i Tartan. Najlepsze psy anglosaskie lat dziewięćdziesiątych to pies Ch.Stargus KINGS HIGHLANDER i suka Ch.Jokyl THIS IS MY SONG (Anglia), oraz Ch.Florac KING OF SCOTS at Stargus i Ch.Timberwyck WILD BILL CODY (USA).

Doskonałe airedale t. mają Niemcy. Często wygrywają najważniejsze wystawy FCI. Wiele wiodących hodowli wartych jest wspomnienia, choćby nie istniejąca już v.d.Schönen Bergen, a także v.Garnsee, v.Blasiusberg. Z innych europejskich hodowli duże znaczenie ma holenderska of Malton.


POLSKA
W Polsce airedale hodowane i znane były już w okresie międzywojennym (hodowla Altesse Leona Lamli). W 1947 r. rozpoczęła działalność hodowla Prima pani Marii Szczepańskiej, prowadzona obecnie przez córkę. Prima zdążyła zjednoczyć w sobie wiele sławnych linii, ale największe znaczenie miało wprowadzenie krwi sławnego angielskiego championa Gosmore ATTACKA (przełom lat 50-tych i 60-tych). W rodowodach Primy znalazły się obok linii angielskich szwecka Gay Gordon’s, a także zwycięzcy świata: SONNY BOY v.d.Gruga i AMBASADOR v.d.Schönen Bergen. W kolejnych latach powstają dalsze hodowle dobrej klasy. W hodowli Samo-Gon użyto znanego championa SAMBO v.Garnsee. Ostatnio zaintrodukowano w Primie (poprzez linię Picadilly’s) krew głośnego amerykańskiego reproduktora, Bravo STAR BUCKA (Prima OREGON i rodzeństwo). Z dawnych „gwiazd” (lata 60-te) wymienić należy psy: Prima ROBINSON i Prima RENAULT oraz suki: Prima ACTRESS i Prima QUEEN.

EKSTERIER
Airedale to pies długogłowy. Wielką sztuką w hodowli było uzyskanie tak długiej i wąskiej głowy, a jednocześnie tak solidnego kośćca. Airedale winien mieć grube, proste nogi, wspaniały korpus, głęboką klatkę piersiową i krótkie lędźwie. Winien być psem kwadratowym, ale o płynnej górnej linii szyi i tułowia (Sylwetka jego nie może być rysowana samymi liniami prostymi). Winien mieć długą szyję, ale krótki grzbiet. Winien być mocny, ale jednocześnie nie za szeroki. Jego ogon musi być długi i prosty lub lekko wygięty, pionowo noszony – ale najważniejsze jest wysokie osadzenie. Ideałem jest, gdy ogon jakby "stoi na plecach", a za nim da się jeszcze zarysować zad.

Wymagane jest doskonałe ukątowanie kończyn oraz ich doskonały ruch. Airedale terrier prowadzi w akcji równoległe kończyny wyrzucając je daleko ku przodowi. Jego kłus jest rytmiczny i płynny, a krok odpowiednio długi, choć – jako terier – jest typowym galopenem. Uszy airedale t. nie mogą być ciężkie, "ogarowate", ale rażą także uszy zbyt lekkie "foksterierowate". Są to małe trójkąty z wyraźną krawędzią załamania. Oczy są małe, ciemne i bystre.

Airedale t. jest psem szorstkowłosym o wyraźnym zróżnicowaniu włosa na twardą okrywę i bardziej miękki podszerstek. Jego szata wymaga odpowiedniej pielęgnacji (trimming) poprzedzonej skubaniem (stripping). Airedale t. jest psem dwukolorowym: czarno-czerwonym lub szaro-płowym. Sama głębia tonacji obu kolorów nie jest tak ważna jak ich wzajemne rozmieszczenie, które w nomenklaturze umaszczeń określa się jako czaprakowe (nie czarne-podpalane!). Chodzi o jak najmniejszy czaprak, czyli ciemne siodło pokrywające jedynie grzbiet i boki szyi i tułowia. Czerń na głowie i kończynach jest wysoce niepożądana. Zęby airedale t. są wyjątkowo duże i mocne (jak u wszystkich terierów). Pożądany zgryz: nożycowy, dopuszczalny – cęgowy.
Opracowałam na podstawie tekstu prof. Andrzeja Kaźmierskiego

piątek, 2 grudnia 2011

klatka dla królika

W sklepach zoologicznych oferuje się wiele różnych klatek. Aby wybrać właściwą, trzeba uwzględnić następujące cechy: wielkość, wentylację, okratowanie i możliwość manipulacji nią.
Wielkość:
W handlu znajduje się wiele klatek sprzedawanych dla królików miniaturowych, ale nadających się tylko dla świnek morskich. Najmniejsza klatka powinna być taka, aby królik mógł położyć się wzdłuż jej krótszego boku, podczas gdy dłuższy bok musi mieć podwójną długość. Wysokość musi być taka, żeby królik mógł wygodnie podnieść się. Kupując młode zwierzę, zwłaszcza nierasowe, nie wie się, jaki wzrost osiągnie ono w dojrzałym wieku. Dlatego też domek dla królika powinien mieć wymiary 80x40x40 cm. Im większy, tym lepiej. Jeśli chcemy trzymać razem dwa króliki lub królika i świnkę morską, to długość klatki musi wynosić 1 metr. Oczywiście te wymiary są właściwie tylko wtedy, gdy królikowi pozwala się regularnie biegać wolno. W pomieszczeniu zbyt ciasnym i bez regularnego wybiegu zwierzę szybko otłuszcza się, staje się apatyczne i rzadko osiąga starszy wiek.
Wysokość wanienki dennej:
Jeżeli sprzątania nie możemy zaliczyć do naszych ulubionych zajęć, powinniśmy kupić klatkę z możliwie wysoką wanienką denną. Ściółka, źdźbła siana, resztki pożywienia i odchody królika zawsze wypadają przez pręty. A gdy pewnego razu królikowi zechce się kopać, to dopiero dostarczy nam atrakcji! Wanienka denna o wysokości 10 cm powinna zapobiec zabrudzeniu otoczenia klatki.
Wietrzenie:
Do wyboru mamy zwykle klatki okratowane i z plastykowymi ściankami. Z tych ostatnich w prawdzie nie wypada ściółka przy gwałtownych grzebaniu, ale gromadzi się w nich wilgoć. Klatki te łatwo się także przegrzewają, gdyż mają ograniczony dopływ świeżego powietrza do wnętrza przez stosunkowo małą kratkę na wierzchu. Takie klatki ograniczają też kontakt człowieka ze zwierzątkiem, którego nie można dotknąć nawet palcem przez kratkę, gdy nie ma się czasu na wyjęcie go z klatki. Królik siedzi tam jak w budce telefonicznej.
Z powodu złej wentylacji odradzam także trzymanie królika w starym akwarium lub terrarium. Stara, wypróbowana klatka z prętów jest nadal najlepsza.
Okratowanie:
W ostatnich latach można kupić tylko klatki o prętach kolorowo polakierowanych. Mimo ładnego wyglądu maja, jedną0 wadę. Farba zwykle jest naniesiona na ciemny podkład. Jeżeli królik ma skłonność do gryzienia kratek (co zazwyczaj czyni tylko z nudy), to obgryza tylko farbę kryjącą i powstają obrzydliwe plamy. Rzuca się to w oczy tym bardziej, im kratka jest jaśniejsza. Poza tym jasne kratki odbijają. mocniej światło, wskutek czego gorzej widać zwierzę. Polecam klatki polakierowane na ciemno. W handlu występują. czarne, ciemnobrązowe, ciemno-niebieskie i zielone. Róż i błękit są wprawdzie ładnymi kolorami (królikowi zresztą najzupełniej obojętnymi), ale przecież chcemy oglądać żywą zawartość klatki, a nie samą klatkę, czyż nie?
Manipulowanie klatką:
Najważniejsze jest to, czy klatka ma drzwiczki z frontu, czy też trzeba zdejmować jej wierzch. Zalety i wady obu typów równoważą się, ale wszystko zależy od punktu widzenia. Drzwi z przodu umożliwiają królikowi samodzielne wyjście z klatki i wejście do niej. Z klatek innego typu trzeba go wyjmować albo zdjąć górę, by umożliwić mu wyjście. W klatkach otwieranych z góry łatwiej wyjąć resztki paszy i włożyć świeży pokarm. Niełatwo znaleźć w sklepach zoologicznych klatkę, która odpowiada wszystkim naszym wymaganiom, czasami wiec trzeba długo szukać. Ale odrzucając nieodpowiednie modele można skłonić wytwórców do usunięcia z rynku klatek niedostosowanych do gatunku zwierzęcia.



Klatka powinna być już w domu, zanim znajdzie się tam zwierzak. Wcześniej także powinno się pomyśleć nad właściwym miejscem dla niej (zakładając, że królik będzie trzymany w domu, a nie na balkonie lub w ogrodzie).
Nie należy umieszczać klatki w kuchni. Abstrahując od tego, że mimo najczystszego chowu włosy królika znajdują się w jedzeniu, zwierzęciu będzie przeszkadzało pobrzękiwanie naczyń (słyszy przecież o wiele lepiej niż my). Opary kuchenne także szkodzą. mu i skracają jego życie. Podobnie działa dym tytoniowy, toteż klatka nie może stać w pokoju, w którym dużo się pali.
Królik jest aktywny gównie w ciągu dnia. Nocą nie hałasuje, toteż można go umieścić w pokoju dziecinnym lub nawet w sypialni, gdzie jednak
w ciągu dnia będzie zbyt osamotniony. Najlepszym miejscem jest wiec pokój dziecinny lub salon. A co do hałasu: króliki należą do najcichszych zwierząt trzymanych w domu, nie przeszkadzają wiec także sąsiadom. Niektóre z nich — szczególnie większe - aby zwrócić naszą uwagę, lubią bawić się miseczką na pokarm, przesuwając ją tam i z powrotem. Chcą wtedy, żeby je nakarmić lub żeby się nimi zająć. Dobrze jest wtedy zatroszczyć się o nie. W przeciwnym razie to skrobanie i brzęk mogą być uciążliwe.
Królik odczuwa głośny hałas boleśnie; jest to dlań stres szkodzący zdrowiu. Jako hałas królik odbiera także głośną muzykę. Jest mu doprawdy wszystko jedno, czy jest to rock czy muzyka klasyczna, jeżeli słyszy ją w natężeniu właściwym dla sali koncertowej. Jeżeli więc lubimy mocne wrażenia dźwiękowe, lepiej, abyśmy założyli słuchawki. Klatki nie wolno umiejscowić obok głośnika lub telewizora ani pod nimi.
Klatka nie może też być bezpośrednio oświetlona słońcem. Wprawdzie króliki na wolności wygrzewają się chętnie w słońcu,
ale przez szybę okna promienie je parzą. Przynajmniej jedna część klatki musi więc znajdować się w cieniu. Nie wolno także umieścić klatki
w przeciągu, gdyż królik może nabawić się ciężkiej choroby.
Najlepiej jeśli klatka przylega do ściany jednym lub dwoma bokami. To zabezpiecza królikowi tyły, a w wolno stojącej klatce czuje się on niepewnie, stale obserwowany.
Klatka nie może stać chwiejnie. W mieszkaniach o zimnej podłodze należy pod klatkę podłożyć dobrze dopasowaną płytę styropianową.


Ściółka:
Jako ściółkę można zastosować trociny, wióry od stolarza, miał torfowy lub siano. Przy czym jeżeli kupimy wióry u stolarza należy się upewnić, czy drewno nie było przedtem czymś nasączone i sprawdzić, czy w wiórach nie ma ciał obcych, np. śrubek lub opiłków metalu. Nie polecam często chwalonej ściółki z torfu, miał łatwo przyczepia się do futerka, a wypuszczony z klatki królik roznosi go po całym pokoju. Również użycie siana ma minusy, mimo że króliki lubią taką ściółkę, gdyż mogą się w nią zagrzebać, jednak może to powodować, że zwierzę będzie spożywać tę paszę zamoczoną swymi odchodami.
Warstwa ściółki powinna być taka, aby królik nie musiał się ślizgać po powierzchni wanienki dennej, gdy rozkopie wióry.
Zanim wsypiemy ściółkę dno klatki możemy wyłożyć ściółką dla kota lub innym dostępnym w sklepie produktem wchłaniającym wilgoć. Nie polecam wykładania klatki gazetą, gdyż królik może ją podrzeć i zjeść.
Miejsce do spania:
Jako łóżko służy królikowi kącik wysłany słomą lub sianem. Domek do spania jest mu w zasadzie niepotrzebny, choć wiele królików akceptuje go chętnie (zwłaszcza młode lubią się tam chować). Domki oferowane w sprzedaży są przeważnie za małe. Lepiej samemu zbudować większy lub dopasować karton z otworem wejściowym. Jeżeli długouchy zaakceptował domek do spania, to z pewnością wykorzysta jego dach jako punkt obserwacyjny. Karton musi więc być mocny i stabilny; w przeciwnym razie królik go zgniecie lub przewróci się wraz z nim! Wystarczającym dachem może być dla królika szeroka deska umocowana poziomo na prętach klatki.
Kącik toaletowy:
Większość królików, a są to bardzo czyste zwierzątka, używa zawsze tego samego kącika swojej klatki jako toalety. Tylko kilka bobków kału padnie czasami tu i ówdzie. Ta cecha ułatwia nauczenie zwierzątka utrzymania porządku, ale do tego powrócimy później. Jeżeli królik tak postępuje, to wybrany kącik można wypełnić ściółką dla kota, pochłaniającą wilgoć i zapach jeszcze lepiej niż wióry.
Pojemniki na paszę i wodę:
Drabinka ze świeżym sianem w klatce jest bardzo ważna dla królika. Nie można w niej umieszczać siana do spania, gdyż jest ono przeważnie przesiąknięte moczem. Gdy brakuje świeżego siana, królik zjada je ze ściółki i może zachorować.
Zwłaszcza młodsze króliki chętnie wskakują na drabinkę, aby lepiej wszystko widzieć. Mogą wtedy siano zabrudzić, drabinkę trzeba więc umieścić jak najbliżej górnej kraty. W handlu znajdują się także półokrągłe, koszykowate drabinki, które otwiera się przy wkładaniu paszy.
Na nie królik nie może wskoczyć.
Ciężka porcelanowa lub kamienna miseczka jest dobrym naczyniem na pokarm sypki. Nie polecam miseczek z tworzywa sztucznego, ponieważ królik może je obgryzać, a odgryzione kawałeczki połknąć, co może doprowadzić nawet do jego śmierci. Miseczka musi być ciężka, aby zwierzę opierając przy jedzeniu przednie łapy o jej brzeg nie przewróciło jej.
Na zieleninę nie potrzeba żadnego dodatkowego naczynia, kładzie się ją na ściółkę (ale nie w kąciku toaletowym!). Wody nie należy podawać
w miseczce, gdyż królik wchodzi w nią, zanieczyszcza ją ściółką lub kałem, albo wylewa ją. Najlepiej zastosować poidełko: butelkę z rurką, umieszczoną do góry dnem na zewnątrz klatki; królik zlizuje z końca rurki krople wody. Poidełko można kupić w sklepie zoologicznym, dostępne są różne rodzaje, najlepiej nada się poidełko o pojemności około 250 - 320 ml, nie potrzeba kupować większych, ponieważ wodę powinno wymieniać się codziennie, a królik nie potrzebuje zbyt dużo wody.
Pozostałe wyposażenie:
Na ściółce, wykładzinie dywanowej lub innym miękkim podłożu pazury królika nie ścierają się dostatecznie. Rosną wtedy bardzo długie
i przeszkadzają zwierzęciu. Mogą nawet wywołać ból kończyn. Konieczny jest wtedy zabieg przycięcia pazurków, stresujący dla nas i dla naszego ulubieńca. Można tego uniknąć kładąc na środku klatki płytę kamienną. Królik przebiegając przez nią tam i z powrotem, np. z legowiska do miseczki z pokarmem, ściera sobie na niej pazury. Jeśli wypuszczamy go z klatki, najlepiej płytę położyć przed wejściem do niej. Płyta chodnikowa odpowiedniej wielkości nadaje się do tego doskonale. W gorące dni króliki chętnie chłodzą się kładąc się na niej.


Klatkę trzeba oczyszczać raz lub dwa razy w tygodniu. Starą ściółkę należy usunąć, podobnie jak podkład wchłaniający wilgoć. Wanienkę denną można umyć (nie trzeba robić tego za każdym razem, raz na dwa tygodnie wystarczy, aby dno się nie zniszczyło) łagodnym środkiem myjącym, (w miarę możliwości bezwonnym) lub niewielką ilością octu, który usuwa osad z moczu. Po wypłukaniu i wytarciu wanienki, nakładamy nową ściółkę. Stare siano także trzeba wymienić na świeże. Kratki klatki należy myć co najmniej raz w miesiącu. Upał, kurz i duża wilgotność powietrza przyspieszają rozmnażaniu się bakterii i grzybów, a przykra woń wabi muchy. Lepiej więc czyścić klatkę częściej, aby nie narażać zdrowia królika. Nie można czekać, aż klatka zacznie śmierdzieć. Miseczki i poidełko przed ponownym trzeba wypłukać ciepłą wodą. Jeśli w poidełku rozwiną się glony należy je usunąć szczoteczką do mycia butelek, jeśli nie dostaliśmy jej przy zakupie poidełka - powinnyśmy zakupić ją w sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Wodę należy zmieniać codziennie!
Codziennie musimy kontrolować miseczkę na paszę, sprawdzać, czy nie zaschły na niej bobki kału lub resztki paszy zielonej albo czy nie dostało się trochę moczu, co uczyniłoby paszę nieużyteczną. Oczywiście niezjedzoną paszę należy usunąć zanim się zepsuje.

terrarium dla kameleona

Kameleon- terrarium, wentylacja

Przede wszystkim ma to być terrarium a nie akwarium!!! Wymiary odpowiedniego terrarium dla jednej sztuki powinny wynosić 100cmx100cmx100cm, można obciąć troszkę głębokość ale np dodać wysokość. Takie właśnie terrarium jest polecane, typu wertykalnego, czyli pionowe. Druga najważniejsza rzecz po wielkości, czyli wentylacja: dwie cale ściany z siatki, leżące nie naprzeciwko siebie, czyli np jeden bok i góra. Kameleony potrzebują olbrzymiej wentylacji, można je również trzymać w wolierach zbudowanych tylko z siatki oraz jak proponują amerykańscy hodowcy, poza terrarium, w odpowiednio przygotowanym miejscu. Pomieszczenie w którym stoi terrarium powinno być często wietrzone, kameleony lubią świeże powietrze.
Unikajmy stawiania terra naprzeciwko luster, w przeciągach, oraz w miejscach gdzie mogą być narażone na stres przez ciągły ruch przy terra.
Wyposażenie terrarium to temat rzeka, najważniejszymi rzeczami są: duża ilość gałązek, o średnicy odpowiedniej do łapek kameleona, roślinki, najlepiej naturalne o grubych łodygach, polecam fikusy i schefflery. Trzeba pamiętać aby rośliny nie były trujące, gdyż kameleon często je podskubuje. Następnie równie ważnym elementem terrarium, który utrzymuje kameleona w dobrej kondycji jest system stale kapiącej wody. Używamy wodospadów albo kroplówek albo poimy ręcznie. Jeśli montujemy system stale kapiącej wody, należy pamiętać o uszczelnieniu dna terrarium, jak i również w przypadku sadzenia żywych roślin. Na dno polecam ręczniki papierowe, ponieważ zdarza się, ze kameleon wraz z owadem połyka podłoże lub po prostu je zje. Jeśli jednak zdecydujemy się na włókno albo torf, dobrze by było zabezpieczyć je, kładąc na nie kratkę albo siatkę. Absolutnie nie polecam piasku. Właściwie odnośnie wystroju terrarium trzeba pamiętać o jednym: to kameleonowi ma być tam dobrze a nie nam się podobać. Wiec zamiast kilku ozdobnych konarów i kamieni, z których kameleon korzystać nie będzie, zainwestujmy w dużo roślin, w które będzie mógł się schować i dużo gałązek po których będzie mógł chodzić.


Kameleon- ogrzewanie, światło, UVB

Temperatura powinna być zróżnicowana, od 23-27 stopni do 30-32 pod żarówką grzewcza. Ogólnie trzymamy się zasady ze lepiej troszkę wyziębić niż przegrzać(temperatury powyżej 42 stopni są dla kameleonów zabójcze). Uważać aby kameleon nie miał możliwości poparzenia się, przez zbytnie zbliżenie się do żarówki, oraz aby żarówka była oddalona od wystających części ciała kameleona, jak grzbiet i hełm, ponieważ mogą ulec poparzeniu, kiedy kameleon będzie się wygrzewał efektem jest brak części hełmu u samca, trzeba tego pilnować.
Do ogrzewania możemy używać żarówek lustrzanek o rożnych mocach oraz emiterów ciepła, cały czas pamiętając o zabezpieczeniu ich. Skały grzewcze ze względu na nadrzewny tryb życia kameleonów, są kompletnie bezużyteczne, do tego niebezpieczne. Kable grzewcze można stosować w bardzo dużych terrariach, które stoją w zimnych pomieszczeniach i nie ma innej możliwości aby je nagrzać. W nocy całe ogrzewanie wyłączamy, aby zapewnić nocny spadek temperatury do około 19-17 stopni.
Kameleony bardzo lubią światło, wiec terrarium powinno być dobrze oświetlone. Cykl naświetlania 12h.
Jedną z najważniejszych kwestii w hodowaniu Jemenka jest UVB, NIEZBĘDNE do prawidłowego rozwijania się kameleonów. Polecana moc UVB dla kameleonów to od 5.0 do 10.0. Na co dzień stosujemy 5.0 albo 8.0, leczniczo 10.0. UVB dostarczamy świetlówkami, żarówkami kompaktowymi lub ultravitaluxem. Pierwsze dwie stosuje się podobnie, cykl naświetlania 12h, zakres działania UVB jest większy. Należny pamiętać o tym, ze świetlówki i żarówki działają tylko w promieniu 30cm, wiec kameleon musi znajdować się troszkę wyżej, aby promienie do niego docierały. Ultravitalux to bardzo mocna żarówka, naświetlamy nią kameleona kilka razy w tygodniu przez kilkanaście minut z odległości około 1m żeby zwierza nie oparzyć. Należny pamiętać o tym , ze promienie UVB nie przechodzą przez szkło, pleksi, gęstą siatkę, muszą być umieszczone bezpośrednio w terrarium nad kameleonem. Okres emisji UVB zazwyczaj wynosi 6 miesięcy, po tym czasie należny źródło UVB wymienić na nowe.

Ratlerek

Pinczer miniaturowy (Ratlerek), to popularna rasa psów, coraz częściej kupowanych jako „maskotki” głównie ze względu na swoje charakterystyczne niewielkie rozmiary. W rzeczywistości, ratlerki to bardzo energiczne i żywiołowe psy, lubiące towarzystwo ludzi i innych zwierząt. Są to zwierzęta ciekawe świata i otoczenia, bardzo lubią podróżować ze swoim właścicielem, źle znoszą samotność, stąd niezwykle istotnym w hodowli tej rasy staje się zapewnienie psu dużej ilości ruchu. Pinczery miniaturowe są czujne, bystre i odważne dlatego, pomimo małych wymiarów ciała sprawują się doskonale jako psy pilnujące.


Wygląd
Ratlerki to psy niewielkich rozmiarów, o wadze w granicach 3,5-6 kg i wysokości w około 25-30 cm. Są to psy dobrze zbudowane, muskularne, pomimo małych gabarytów przywodzące na myśl dobermana. Sierść ratlerków jest krótka, gęsta i lśniąca, nie wymagająca strzyżenia i czasochłonnej pielęgnacji, umaszczenie jednobarwne: czarne podpalane, lub rude w różnych odcieniach. Uszy spiczaste, stojące lub złamane.

Zachowanie
Ratlerki to towarzyskie i żywiołowe psy niezwykle przywiązujące się do swojego właściciela. Zazwyczaj są nieufne w stosunku do obcych. Świetnie wyczuwają nastrój właściciela i dzięki swojemu żywiołowemu temperamentowi , często stanowią pocieszenie w trudnych sytuacjach. Nie można im jednak pozwolić na zbyt wiele i należy trzymać dyscyplinę psa, gdyż ratlerki mogą przejmować kontrolę nad swoim panem, narzucając mu swoją wolę.

Labrador

Psy rasy Labrador Retriever to zwierzęta słynące ze swej wszechstronności. Psy te są bowiem wykorzystywane przez ludzi między innymi w służbie policji, ratownictwie, dogoterapii, myślistwie, pracy z osobami niewidomymi, czy też, jako pies rodzinny. Lab pochodzi z Nowej Fundlandii. Nazwa rasy to zlepek dwóch słów: „Labrador” – półwyspu w Kanadzie oraz angielskiego słowa „retrieve” – przynosić, odbierać.


Wygląd
Labradory to psy duże, o masywnej budowie ciała. Ich waga waha się w granicach 35-38 kg w przypadku psów i 31-34 kg w przypadku suk. Dorosłe psy mają wysokość około 57 cm. Najbardziej charakterystyczną cechą wyglądu rasy jest krótka i gęsta sierść oraz jednolite umaszczenie: czarne, biszkoptowe bądź czekoladowe. Uwagę zwracają także ogony labradorów: grube i umięśnione, zwężające się ku końcowi, pokryte gęstym i grubym owłosieniem.

Zachowanie
Retrievery są niezwykle żywiołowe, lubią zabawę tak z ludźmi, jak i innymi psami. Jako psy silne zarówno fizycznie, jak i psychicznie, wykorzystywane są przez ludzi do różnych zadań. Jako psu bardzo aktywnemu, labradorowi należy zawsze zapewnić odpowiednią ilość ruchu.

wtorek, 29 listopada 2011

York


Psy rasy Yorkshire Terrier są coraz bardziej znane w Polsce. Swoją popularność zawdzięczają niewielkim rozmiarom, niezwykłemu temperamentowi oraz, co chyba ważniejsze, wciąż rosnącej modzie na te małe pieski, szczególnie wśród gwiazd filmu i muzyki. York pochodzi z Wielkiej Brytanii, z hrabstwa Yorkshire położonego w północnym rejonie wysp. Rasa powstała ze skrzyżowania nie istniejącego już clydesdale terriera, skye terriera i maltańczyka. Początkowo jorki służyły biednym robotnikom do tępienia szczurów i myszy w domach, fabrykach, a nawet kopalniach. Obecnie, strojone w kokardki oraz psie ubiory, yorki spełniają raczej funkcję ozdobną, choć ich pierwotna natura daje się we znaki szczególnie u samców rasy york, które zawsze są skore do bójek i szczerzenia ząbków.


Wygląd rasy Yorkshire Terrier
Yorki to psy niewielkich rozmiarów, o wadze nie większej niż 3,5 kg i wysokości do 24 cm. Jorki zamiast sierści mają włosy, dzięki czemu nie linieją tak bardzo jak inne psy, są dzięki temu odpowiednimi psami dla osób, które na sierść są uczulone. Niestety, długie, czasami sięgające aż do ziemi włosy wymagają pielęgnacji, często powstają w nich kołtunki i wkręcają się w nie patyczki i nasiona roślin, a w zimie na łapach pojawiają się grudki śniegu.

Zachowanie yorków
Yorki mają wesołe usposobienie, mimo niewielkich rozmiarów potrzebują dużo ruchu. Najchętniej bawiłyby się cały czas na dworze. Są bardzo czujne i odważne, często złośliwe i nieposłuszne.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Gołębie

Autorem artykułu jest Marin Sper



Często znajdziemy je w miastach na rynkach, osiedlach czy niechętnie na naszych mieszkalnych parapetach. Wiele osób nie docenia ptaków, które dysponują niesamowitą inteligencją i wbudowanym systemem GPS. Nie wierzysz? To poczytaj dalej.

Praktyczne wykorzystanie gołębi pocztowych do przesyłana informacji znane jest już ze starożytnej Persji i Egiptu. W Grecji zaś wykorzystywano te ptaki do informowania o przebiegu olimpiad. Genezę nazwy gołębia już znamy. Postaram się teraz wytłumaczyć jak gołąb wraca do swojego gołębnika.



W pierwszym akapicie kiedy wspomniałem o wbudowanym systemie GPS pomyślałem sobie właśnie o takim porównaniu ich zdolności. Jak wytłumaczyć powrót gołębi z Holandii do Polski bez najmniejszych problemów w mniej niż 24 godziny? My, ludzie w porównaniu do gołębi jeżeli chodzi o nasze naturalne zdolności jesteśmy ułomni. Dlaczego? Prosty przykład, niech nas ktoś wywiezie do Niemiec, około 600 kilometrów od domu. Nie mamy mapy, nie można się nikogo zapytać o drogę. W grę wchodzi tylko i wyłącznie nasza orientacja. Może byśmy dotarli do domu, ale kolejną sprawą jest czas w jakim tego dokonamy. Dziennie byśmy byli w stanie przebyć od 30-60 kilometrów, czyli do domu potrzebowalibyśmy od 10-20 dni przy sprzyjających okolicznościach.

Istotną rolę w wyznaczaniu przez gołębia trasy do domu ma pole magnetyczne i punkty orientacyjne w okolicy ich domu. W dzisiejszych czasach jest problem z naturalnym polem magnetycznym, bo zakłócają je elektrownie i inne linie energetyczne. Jeżeli chodzi o punkty orientacyjne to człowieczeństwo nadrobiło to budując kościoły czy kapliczki, a nawet inne wysokie budynki. To w znacznym stopniu ułatwia gołębiom powrót do domu.

Gołębie pocztowe biorą udział również w sporcie gołębiarskim. Popularne lotowanie gołębi pocztowych sprowadza się do wybrania gołębi i wypuszczenia ich z innymi w tym samym miejscu. Te gołębie, które do domu wrócą najszybciej wygrywają. Jest jednak jedno utrudnienie, trzeba wskazać, które pierwszych 10 gołębi dotrze do domu i tylko za nie otrzymujemy punkty.

Jak widzimy gołębie pocztowe to niezwykle mądre ptaki obdarzone ogromnym talentem jakim jest powracanie z ogromnych odległości do swoich domów, nazywanych często gołębnikami. Być może te ptaki sprawiają, że jesteśmy zdenerwowani, bo nasz parapet znów został ubrudzony ich odchodami, ale powinniśmy być wyrozumiali. To właśnie gołębie służyły człowiekowi przez tyle lat w dostarczaniu, przesyłaniu informacji. Można więc powiedzieć, że każdy gołąb pocztowy jest fundamentem światowej poczty.

---

Świnka morska – nasz domowy pupil

Autorem artykułu jest AROKIS




Świnka – bo odgłosy, jakie wydaje, przypominają nieco świnię domową. Ale „morska”? Tego chyba nie wie nikt. Choć może jej zamorskie pochodzenie tłumaczy tę nazwę. Bo pochodzi ona z delty rzeki La Plata, uchodzącej do Atlantyku obok stolicy Urugwaju – Montewideo.

To gryzoń z rodziny marowatych. Roślinożerny ssak, bez ogona, wykazujący stałą aktywność przez całą dobę. Od czasów Inków hodowany w Peru i Brazylii jako zwierzę konsumpcyjne, uważane za przysmak. Znamy trzy odmiany. Wszystkie charakteryzuje szeroki tułów, okrągła głowa z szeroko rozstawionymi czarnymi, okrągłymi oczami, ostrymi uszami, szeroką klatką piersiową, brakiem ogona i dobrze umięśnionym karkiem.

Długowłose są bardzo ładne. To tzw. angory. Ubarwione na czarno, rudo, biało lub mieszaniną tych barw są mało ruchliwe, słabo płodne i kłopotliwe w hodowli z uwagi na stałą konieczność pielęgnowania ich futerka.

Ostrowłose, zwane też japonkami lub abisyńskimi mają sierść w formie rozetek. Są białe, czarne, rude i mieszane, ale wszystkie mają czarne uszy. Nie są odporne na choroby i mają paskudny charakter każący im być agresywnymi do osobników swojego gatunku.

Gładkowłose. Tu wyróżniamy cztery rodzaje:

a/trójkolorowa – złotobrązowo-czarno-biała, najbardziej popularna, chyba najładniejsza, bardzo plenna, gdyż szybko osiągająca dojrzałość płciową,

b/albinotyczna – chociaż daje obfite mioty nie jest plenna i jest podatna na wszelkie choroby,

c/himalajska – na ogół całkiem czarna, choć zdarzają się osobniki dwukolorowe,

d/holenderska – zwykle biała, a czasem czarna lub brązowa. Zaskakuje dużą płodnością. Bardzo dobrze opiekuje się młodymi. Z uwagi na dużą wytrzymałość na ból i głód doskonale nadaje się do hodowli laboratoryjnej.

Świnkę morską możemy trzymać w niezadaszonym pomieszczeniu o wymiarach minimum 50x40x20 cm. Ustawiamy je w miejscu widnym, ale nie nasłonecznionym i bez przeciągów. Dno klatki wykładamy torfem dobrze pochłaniającym różne zapachy, a na wierzch wysypujemy trociny. Wyściółkę tą zmieniamy codziennie sprzątając i myjąc również poidełko. Świnka nie potrzebuje dużo wody, jeśli otrzymuje soczyste pokarmy roślinne. Podstawowymi składnikami jej pożywienia są ziarna zbóż, trawa latem, a zimą siano, kiełki posiadające witaminy B2 i E (lub kropla tranu), soczyste liście sałaty i kapusty, cykorię, szpinak, mniszek lekarski, marchew, kalarepkę, kalafior, buraczki, soczyste i świeże gałązki akacji, topoli, wierzby, świerku lub żarnowca, który zachowuje swą soczystość nawet w zimie. Ważne, by zwierzę miało na czym ścierać zęby, gdyż jest gryzoniem, któremu stale rosną siekacze. Dlatego pilnujemy, by miało zawsze twarde gałązki do gryzienia. Nie podajemy natomiast pietruszki i selera, bo ich po prostu nie lubi pewnie z powodu ich silnego zapachu. Karmę podajemy na ogół dwa razy dziennie dbając, by nie była zepsuta, nadgniła czy pleśniejąca.

Świnki morskie są zwierzątkami spokojnymi i towarzyskimi. Mogą żyć w samotności, ale jeśli dokupimy towarzysza (-szkę) zaakceptują się nawzajem szybko. Ciąża trwa około 65 dni. Młode rodzą się pokryte sierścią. Widzą, słyszą i już mają zęby, co jest ewenementem, jak na gryzonie przystało. Po około 5-6 miesiącach uzyskują dojrzałość. Żyją do 8 lat. Nie trzeba ich rozdzielać, bowiem są to zwierzęta stadne i jeśli tylko wielkość pomieszczenia pozwala można hodować je razem. Powiększenie klatki jest proste: wystarczy drugą skrzynkę oprzeć z jednej strony na pierwszej, a z drugiej podeprzeć nóżkami. Usunąć boczną ściankę z wyższej i połączyć z niższą pochyłą schodnią ze szczebelkami. Tak można pomieszczenie świnek rozbudowywać nieomal bez końca.

Jeżeli jesteś człowiekiem cierpliwym, to możesz pokusić się o dokonanie tresury swoich podopiecznych. Można karmnik ustawić w rogu. W poprzek położyć deseczkę, pod którą umieszczamy włącznik dzwonka. Ilekroć podamy karmę świnka musi wejść na deseczkę i swoim ciężarem uruchomi dzwonek. Po jakimś czasie na dźwięk dzwonka będzie przybiegała do karmnika. Tylko, że wówczas musi za każdym razem znaleźć tam jakiś przysmak. Inną tresurę można wypróbować na dwu osobnikach. Każdemu oddzielnie podajemy karmę w pojemniczku innego koloru sygnalizując tę czynność. Po jakimś czasie pojemniki ustawiamy w tym samym pomieszczeniu, dajemy sygnał i – każdy pobiegnie do „swojego” karmnika.

A teraz życzę miłej hodowli i dobrej zabawy.

---

Antybiotyki w żywieniu zwierząt



Antybiotyki stały się ostatnimi laty coraz bardziej popularne, nawet za bardzo, bo choć coraz więcej obostrzeń ich dotyczących, to jednak wydaje się, że są wszędzie.

Stosowanie antybiotyków w celu innym niż leczniczy jest dość kontrowersyjne, ale spotykane nie rzadko. Zanim Polska weszła do Unii Europejskiej powszechne było stosowanie pasz dla zwierząt z dodatkiem antybiotyku, co miało m.in. zapobiegać infekcjom bakteryjnym, ale jednocześnie stymulować wzrost zwierząt, gdyż większość antybiotyków ma działanie anaboliczne. Oczywiście owe substancje spełniały swoje zadanie, powodując mniejsze straty w chowie i hodowli zwierząt, lepsze wykorzystanie paszy a co się z tym wiąże lepsze przyrosty. Jednak konsekwencją tego stanu było wyhodowanie flory bakteryjnej opornej na antybiotyki, czego konsekwencje były tragiczne.
Nieleczące się infekcje u ludzi, spadek skuteczności leczenia, wreszcie zbyt wolny postęp w tworzeniu nowych substancji antybakteryjnych skłoniły kraje członkowskie do podjęcia działań odwetowych w celu opanowania trudnej sytuacji. Skutkiem tego było m.in. wprowadzenie w Unii Europejskiej zakazu stosowania antybiotykowych stymulatorów wzrostu oraz regulacja w zakresie stosowania antybiotyków u zwierząt. Zaostrzono też przepisy dotyczące obrotu produktami leczniczymi weterynaryjnymi oraz obrotem paszami leczniczymi.

Zaprzestanie stosowania antybiotyków w paszach pobudziło rynek do poszukiwań nowych koncepcji , które wyrównałyby potencjał wzrostu zwierząt. Powstało w związku z tym wiele nowych firm oferujących nieantybiotykowe stymulatory wzrostu, będące mieszaniną substancji pochodzenia roślinnego- ziół oraz innych substancji korzystnie wpływających na procesy trawienia i wchłaniania w jelitach. Są one dość skuteczne lecz nie zastąpią w 100% antybiotyków. Jednak ich dość dobre wyniki produkcyjne skłaniają do pójścia w tym kierunku. Dlatego warto inwestować w nowatorskie rozwiązania nawet w takiej dziedzinie, aby choć trochę poprawić bezpieczeństwo konsumenta. Jednak ciągle stosuje się antybiotyki w celach leczniczych, gdy zwierzęta chorują lub przed wybuchem choroby - metafilaktycznie. Nie da się tego uniknąć, bo intensyfikacja produkcji sprawia, że zwierzęta są coraz bardziej wydajne i co za tym idzie coraz bardziej delikatne; lecz substancje alternatywne mogą tu wypełnić pewną lukę. Ochroni to konsumenta przed opornością drobnoustrojów na leki powszechnie stosowane i jednocześnie sprawi, że hodowla zwierząt będzie bardziej prozdrowotna.

---

witu

Układ moczowy kotów. Problem, rozpoznanie, rozwiązanie.



Układ moczowy kotów to obszar w którym bardzo często dochodzi do stanów zapalnych. Zdarza się to szczególnie często u kotów
starszych lub po sterylizacji oraz u zwierząt stale przebywających w mieszkaniu, których dieta jest zbyt bogata w białko.

Obecnie problem z układem moczowym to przypadłość dużej ilości kotów, a rola opiekuna jest bardzo ważna, gdyż niepodjęcie w odpowiednim czasie leczenia może prowadzić do poważnych konsekwencji (np. mocznicy). Widocznymi objawami, które właściciel kota może natychmiast zauważyć, a które mogą świadczyć o tym, że nasz ulubieniec zaczyna mieć problem z układem moczowym mogą być m.in. długie przebywanie w kuwecie bez oddawania moczu, oddawanie moczu z wyraźnymi oznakami bólu, osowienie, brak apetytu, częste wylizywanie okolic cewki moczowej, autoagresja (np. gryzienie łapy).


Przyczyny takiego stanu mogą być różne. Jedną z nich może być nieodpowiednia dieta naszego pupila może być zbyt bogata w białko. Infekcje dróg moczowych są częstsze u kastratów, których dodatkowo borykają się z problemem otyłości. Bywa tak, że koty, które nie są wychodzącymi, mają do dyspozycji mieszkanie lub dom, czyli przestrzeń zamkniętą, nie mają potrzeby znaczenia terenu, zapadają na choroby układu moczowego znacznie częściej niż koty wychodzące na zewnątrz.




Kiedy zauważymy objawy choroby u naszego kota, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasz podopieczny może cierpieć na infekcyjne zapalenie pęcherza moczowego, kamicę nerkową lub idiopatyczne zapalenie pęcherza moczowego. Ostatni stan chorobowy jest bardzo trudny do wyleczenia całkowitego i często obserwowane są nawroty (np. cewnikowanie).

Jeśli zanotujemy, że nasz kot przejawia, którekolwiek z wymienionych objawów, musimy niezwłocznie zabrać go do lecznicy weterynaryjnej. Lekarz powinien potwierdzić diagnozę i zalecić leczenie. W przypadku chorób układu moczowego, oprócz leczenia, istotna jest też profilaktyka w tym odpowiednia dieta. Nie powinna być ona bogata w białko, najlepiej zapytać lekarza weterynarii o specjalną karmę dla kotów z problemami w obrębie układu moczowego. Oprócz odpowiednio dobranej karmy
powinniśmy zadbać o to, aby nasz pupil miał stały dostęp do wody oraz podawać mu preparaty, które mają działanie profilaktyczne lub wspomagające leczenie.


Obecnie na rynku jest wiele preparatów, które możemy nabyć w gabinetach weterynaryjnych. Sprawdźmy jednak
skład zanim podejmiemy decyzję o wyborze. Dobrze, żeby w składzie preparatu znalazła się dobrze przyswajalna forma glukozaminy – stanowiąca warstwę ochronną pęcherza moczowego, wyciąg z żurawiny (która podobnie jak u ludzi) – utrudnia i uniemożliwia przyleganie bakterii do komórek nabłonka dróg moczowych i wyciąg z prawoślazu lekarskiego, który posiada właściwości osłonowe, przeciwzapalne i łagodzi podrażnienia pęcherza moczowego i cewki.

---

Czy duży pies czuje się dobrze w małym mieszkaniu?

Autorem artykułu jest Pierzasty



Bardzo często możemy się spotkać z obiegową opinia o tym, że duży pies musi mieć dużo miejsca i źle się będzie czuł w małym mieszkaniu. Czy rzeczywiście jest to ważnym wyznacznikiem podczas wybierania psa, którego chcielibyśmy sobie sprawić?

Zacznijmy od tego, że bardzo wiele osób kiedy decyduje się na psa robi to w sposób nieprzemyślany. Decydując się na psa powinniśmy przede wszystkim uczciwie sobie odpowiedzieć, czy mamy odpowiednio dużo czasu w ciągu dnia na zajmowanie się nim. Z każdym psem musimy wychodzić za potrzebą co najmniej 3 razy dziennie chyba, że chcemy doprowadzić do sytuacji, że nasz przyjaciel zacznie załatwiać się w domu. Większość psów ma instynktowną potrzebę oddalania się z miejsca gdzie przebywają na co dzień aby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Nie wdając się w szczegóły jest to pozostałość po dzikich przodkach psów, którzy w ten sposób zabezpieczali się przed znalezieniem ich oraz ich młodych przez wrogów występujących w ich naturalnym środowisku. Ponadto każdy pies w większym lub mniejszym stopniu potrzebuje codziennej dawki ruchu. Tak więc wybierajmy psy takich ras, które mają podobny temperament do nas. Jeśli na przykład sami lubimy dużo biegać to nie decydujmy się na jamnika lub pudelka a potem nie zabierajmy go na naszą trasę biegu ponieważ niestety nie podołają (szczególnie na dłuższych dystansach). Wtedy sprawmy sobie psa, który potrzebuje codziennie dużej dawki ruchu – np. husky.



W tym miejscu wracamy do pytania o to czy duży pies będzie się źle czuł w małym mieszkaniu. Zdecydowanie należy tutaj zerwać z tym niesłusznym stereotypem. Sam decydując się na labradora miałem podobny dylemat, który pomogli mi rozwiązać hodowcy. Miałem to niesamowite szczęście że trafiłem na wspaniałych hodowców, którzy kochają zwierzęta i zależy im na tym, żeby trafiały w jak najlepsze ręce. Dzięki nim a potem również z własnych obserwacji dowiedziałem się, że pies nie potrzebuje wielkich przestrzeni w mieszkaniu, czy wielkiego ogrodu do szczęścia. Pies potrzebuje, żeby codziennie ktoś z nim się pobawił, wyszedł z nim na spacer, spuścił go ze smyczy i dał mu się wybiegać. Jeżeli będzie miał to zapewnione będzie psem, który w domu nie sprawia żadnych większych problemów. Będzie psem spokojnym, zrównoważonym i szczęśliwym. Nie będzie niszczył mebli lub innych przedmiotów w domu ani wykopywał kolejnych dziur w ogrodzie. Pies zostawiony sam sobie w ogrodzie z myślą, że przecież ma dużo wolnej przestrzeni sam nie będzie się ze sobą bawił ani biegał w kółko i prędzej czy później zacznie obgryzać roślinki, kopać dołki itp.

Pamiętajmy więc, że w zdecydowanej większości stereotypy nie mają wiele wspólnego z prawdą. Kiedy decydujemy się na psa to najpierw porozmawiajmy z hodowcami, którzy mają oficjalne hodowle zarejestrowane w związku kynologicznym, poczytajmy książki na ten temat, popytajmy znajomych, którzy mają psy od dłuższego czasu. Pozwoli to nam uniknąć nieporozumień i błędów na samym starcie niesamowitej przygody jaką jest pies w naszym domu.

---